Moja historia: Uczę, bo wiem.

Po raz pierwszy miałem kontakt z komputerem w wieku sześciu lat dzięki moim rodzicom. Tata z mamą zaczęli prowadzić firmę, więc kupili komputer firmowy – Intel 386. Tata zostawił wolne miejsce na dysku e: i zainstalował tam grę PRINCE OF PERSIA, w którą razem z bratem mogliśmy grać maksymalnie godzinę dziennie.

Moja droga do programowania nie była łatwa. Dzięki cierpliwemu ojcu nauczyłem się operować liczbami dwucyfrowymi jeszcze przed rozpoczęciem szkoły podstawowej. Dwa lata po tym, jak nauczyłem się pisać, zacząłem programować. Miałem 9 lat, byłem wtedy w trzeciej klasie podstawówki. Moje pierwsze programy pisałem w języku QBASIC. Pamiętam, jak przeglądałem książki z obrazkami do nauki programowania, w których przykłady były właśnie w tym języku. Lubiłem pisać w nim gry, w które potem graliśmy z bratem. Jako początkujący uczeń fascynowały mnie kasy i sprzedaż towarów w sklepach spożywczych. Pamiętam, że gdy odwiedzała nas babcia, bawiliśmy się w „sklep”. Brakowało nam tylko prawdziwej kasy fiskalnej. Dlatego zacząłem programować kasę w QBASICU, która po wprowadzeniu wszystkich produktów wypisywała przejrzysty paragon. Cały dzienny utarg był zapisywany na dysku.

„Dwa lata po tym, jak nauczyłem się pisać, zacząłem programować!”

W piątej klasie szkoły podstawowej mieliśmy w szkole przedmiot PSP – Praca z komputerem. Oczywiście zapisałem się na niego z entuzjazmem. Niestety, przez leniwego nauczyciela informatyki, przez cały czas tylko graliśmy w różne gry.

W szóstej klasie szkoły podstawowej przyszedł mój przełom. Nie dostałem się na szkolne kółko programistyczne z powodu braku zainteresowania uczniów. Ojciec nie odpuścił i postanowił coś z tym zrobić. Znalazł mi pozaszkolne kółko programistyczne w języku Pascal i zawoził mnie na zajęcia. Prowadził je młody student Robo Mlynár, który wprowadził mnie w tajniki tego języka. We wrześniu, gdy zaczynaliśmy zajęcia, nie potrafiłem w nim napisać nawet przecinka. Latem, pod koniec roku, pisałem system bazodanowy do obsługi kas fiskalnych. Tata kupił mi prawie 1000-stronicową książkę o Turbo Pascalu 7.0, ale nadal nie rozumiałem języka tak, jak bym chciał. W tamtych czasach książki były pisane trudnym, akademickim stylem – im bardziej specjalistycznie, tym lepiej.

W siódmej klasie poziom kółka spadł. Odszedł pierwotny prowadzący, a nowy nauczyciel znał programowanie tylko ze szkoły średniej. Nie rozumiał zagadnień, pomijał szczegóły i zależności. Większość czasu pisałem własne programy i interfejs graficzny do mojego własnego systemu operacyjnego. Na szczęście trafiłem do lepszego kółka prowadzonego przez Mateja Šujana, który się mną zajął i pociągnął dalej. Nauczył mnie języka C, w którym po kilku miesiącach umieliśmy przetwarzać dane w własnym systemie bazodanowym (wówczas użyliśmy przełomowego formatu). Na wakacje polecił mi książkę „Uczebnice Jazyka C”, którą całą przeczytałem, zaznaczyłem i testowałem na własnych programach. Ta książka Herouta jest polecana jako lektura na pierwszym roku studiów, a ja ją pochłonąłem w podstawówce.

„We wrześniu nie umiałem napisać nawet przecinka, latem pisałem bazę danych dla kas fiskalnych.”

Jako ósmoklasista poznałem programowanie obiektowe. Nie rozumiałem, czym są obiekty i po co w ogóle istnieją. Pamiętam, jak przed Bożym Narodzeniem siedziałem w kuchni przy piecu, jadłem ciastka i studiowałem trzy książki o OOP. Mój umysł nie był jeszcze gotowy na taką abstrakcję.

Zrozumiałem to dopiero w dziewiątej klasie. Z nowej książki, którą kupił mi tata, w końcu dowiedziałem się, do czego służą obiekty. Całe lato uczyłem się C++. Doszedłem aż do przeciążania operatorów.

Dostałem się do jednej z najlepszych szkół średnich w Bratysławie, specjalizującej się w informatyce. Na początku roku pisaliśmy test wstępny, na podstawie którego podzielono nas na cztery grupy według tempa nauki. Byłem pierwszy w najlepszej grupie. Dostaliśmy profesora, inż. Fulopa, który nas ostro cisnął. Cieszyłem się – wiedziałem, że się dzięki temu rozwinę. Na początku roku zlecił mi trudne zadanie – stworzyć szyfrator i deszyfrator RSA. To był wtedy bardzo popularny algorytm szyfrowania, używany np. przez banki. Google dopiero raczkował, więc nie miałem łatwego dostępu do informacji. Mimo to, w ciągu kilku tygodni zrobiłem szyfrator i deszyfrator RSA, który działał z dużymi liczbami pierwszymi. Deszyfrator łamał szyfr, jeśli użyto małych liczb pierwszych – nie mieliśmy mocy obliczeniowej, by łamać długie klucze. Dlatego nie zostałem milionerem już w pierwszej klasie ;-) Takich projektów zrobiłem dziesiątki.

„Mimo to, w ciągu kilku tygodni zrobiłem szyfrator i deszyfrator RSA.”

Latem poznałem kolegę, który wprowadził mnie w świat UNIX/Linux. W ciągu trzech tygodni zbudowaliśmy od zera szkolny serwer, który działał cały rok bez przerwy. Całe lato bawiłem się powłoką UNIX SHELL. Nauczyłem się, jak z Linuksa zrobić serwer plików i sieci. Poza tym, zamknąłem się w pokoju i stworzyłem zabawną wersję gry Tetris – mój największy jak dotąd, około 2000-liniowy program w Pascalu. Działał na własnej bazie danych, był w pełni dynamiczny i obiektowy.

W drugiej klasie liceum chciałem zarobić. Uwielbiałem pracę z ludźmi. Zadałem sobie pytanie: „Jak połączyć IT i pracę z ludźmi?” Lubiłem uczyć kolegów, więc zgłosiłem się jako wykładowca programowania w C i C++. Cały wolny czas poświęcałem Javie, Linuksowi, C i C++, więc bez problemu przeszedłem rekrutację. Po rozmowie przydzielono mi wieczorowe kursy C i C++. Miałem tylko 16 lat, a moi kursanci to byli wykształceni dorośli, zwykle po 35 roku życia. To było dla mnie ogromne wyzwanie. Starannie przygotowywałem konspekty, przykłady i slajdy. Czułem wielką radość z nauczania. Moja pasja przełożyła się na jedno z najlepszych ocen uczestników.

„Miałem tylko 16 lat, a na moje kursy przychodzili dorośli z wyższym wykształceniem.”

W trzeciej klasie liceum przyszedł na kurs zdolny uczestnik, który świetnie programował. Zrozumiałem, że prowadzenie kursów mnie ogranicza i potrzebuję praktyki w firmach. Zrezygnowałem z pracy wykładowcy i zacząłem tworzyć systemy informacyjne dla firm. Wtedy zaczęliśmy w szkole program Cisco. Oczywiście, dołączyłem i zrobiłem wszystkie cztery semestry CCNA.

IT školenia a kurzy Bratislava

Jako maturzysta byłem liderem zespołu programistycznego i głównym projektantem systemów informacyjnych. Matura i przyjęcie na FIIT – najlepszą uczelnię IT na Słowacji – były kluczowe. Zdecydowałem się studiować sieci komputerowe, nie programowanie. Latem zrobiłem certyfikat CCNA i przygotowywałem się do CCNP.

Na pierwszym roku studiów na zajęciach z programowania obiektowego mieliśmy wolne zadanie: stworzyć dowolny program obiektowy. Wybrałem komunikator – MyICQ. Napisałem go od podstaw. Obsługiwał połączenia TCP/IP, ale też bezpieczną komunikację dzięki zaimplementowanemu szyfrowaniu RSA. Potrafił uwierzytelniać klienta i serwer na bazie kluczy RSA i skrótów MD5. Optymalizowałem wydajność, bo 1000-cyfrowe liczby pierwsze były zbyt wolne w Javie. Mój projekt zauważyła prowadząca i zaprosiła mnie do badań naukowych. Podpisałem umowę z prodziekanem i instytutem badawczym, i od września pracowałem jako badacz na uczelni.

„Jako maturzysta byłem liderem zespołu i głównym projektantem systemów informacyjnych.”

Drugi rok był trudny. Pracując na pełny etat jako badacz inżynierii oprogramowania, rozpocząłem CCNP 1-3. W każdą sobotę zamykaliśmy się na 8 godzin i konfigurowaliśmy routery, przełączniki i Wi-Fi Cisco. To było bardzo intensywne, coś musiało pójść na bok. Postanowiłem poświęcić się w pełni Cisco i sieciom UNIX, rezygnując z pracy naukowej. Nadal uczestniczyłem w badaniach, ale tylko w zakresie optymalizacji routingu.

Po zakończeniu pracy naukowej pracowałem przy wielkim projekcie sieciowym – budowaliśmy nową infrastrukturę sygnalizacyjną dla Slovak Telekom. Potem zatrudniłem się jako kierownik działu IT. Odpowiadałem za rozwój systemów informacyjnych, stron dynamicznych, redundancję i niezawodność serwerów firmowych i sieci komputerowych. Na tym stanowisku pracuję do dziś.

„Pracując na pełny etat jako badacz, rozpocząłem semestry Cisco CCNP 1-3.”

Potem odbyłem staż w Japonii. Nauczyłem się wiele o japońskiej jakości i precyzji. To dało mi wiele w życiu i lubię o tym opowiadać ;-)

Brakowało mi pracy wykładowcy, którą wykonywałem jako szesnastolatek, więc w czasie studiów prowadziłem specjalistyczne kursy dzienne w GOPAS. GOPAS SR to największe centrum szkoleniowe na Słowacji i w Czechach. W 2012 i 2013 roku zdobyłem tytuł wykładowcy roku.

W przyszłości chcę być niezależnym konsultantem ds. systemów informacyjnych, doradcą wykładowców i dużych firm w zakresie IT. Mam własną firmę konsultingową IT. Chciałbym dalej przekazywać moją 17-letnią wiedzę z branży IT.

„Mam ogromną chęć i siłę do nauki nowych rzeczy. Chcę dalej pomagać i uczyć ludzi. I będę to robił z takim samym entuzjazmem – nic mnie nie zatrzyma.”

Dnia 2.2.2014

Marián Knězek

 

Viac informácií alebo objednať ->